Nowa
Warszawa
03.02.2017
Linie
rozkładu metra ciągnęły się w plątaninę różnokolorowych znaczków i symboli.
Końcowy odcinek do Nadarzyna nie został do tej pory ukończony, o czym
oznajmiała przerywana kreska.
Stara
konstrukcja była nadal najbardziej stabilna. Proste tory od Młocin na Kabaty
były jeszcze w służbie, choć mocno nadgryzł je ząb czasu i zaniedbań. Jazda
rozklekotanym wagonem w lekko pękającymi szybami graniczyła z odwagą.
Każdy
podskok pędzącego pociągu przypominał Kordianowi o ranie z boku syczącymi
drobinkami bólu. Sięgając pod warstwy grubego, zimowego ubrania badał palcami
czy wszystkie szwy są na miejscu. Nadal miał przed oczami zdziwioną twarz
lekarki. Szeroka porcja śliny poleciała wówczas w dół jego przełyku na znak
ulgi, że starczyło jedynie sto złotych by kupić jej milczenie.
„Nowa
Warszawa, znów Wielka”, obraz Bogusława Wyryńskiego migotał na poniszczonym
ekranie monitora. Linie czysto białych zębów i niemal hebanowa opalenizna
starszego mężczyzny sterczały na tle zdjęcia historycznej stolicy.
„Regiment
44, Stań do walki o swoje!”, dudnił następny cyfrowy afisz w akompaniamencie
odzianych w czarne kominiarki, ustawionych w rzędzie żołnierzy.
W
ciągnącym się pasku wiadomości przewijał się tekst o śmierci Holskiego. Policja
nadal nie znała motywu. Informacje powtarzały news o małym Azizie, i o serii
napadów na skinów i możliwym odwecie wśród muzułmańskich imigrantów, skulonych
na rozpadającym się starym Ursynowie.
Ukryte
w kieszeni dłonie Kordiana zaczęły mimowolnie dygotać z każdym newsem. Z
klekotem wygramolił z połów kurtki cylindryczny kształt. Dwie samotne tabletki tańczyły żałośnie na
dnie owalnego opakowania. Z zgrzytem zębów młody mężczyzna wymuskał jedno
kościstymi palcami. Cudem przebiła się przez suche gardło.
Pociąg
zatrzymał się z nagłym spazmem hamulców. Przez rozsuwające się drzwi wydobyło
się parę osób i wlało do środka wagonu. Kobieta o kasztanowych włosach i jakaś
piątka śniadych mężczyzn odzianych w markowe ciuchy najwyższego sortu.
Zielone
oczy Kordiana obserwowały całą szóstkę zza połów naciągniętego kaptura. Oparł
się o plastikowy nagłówek biorąc głęboki wdech. Z każdym oddechem odgłosy
komentarzy i protesty kobiety nasilały się coraz bardziej.
Pociąg
ruszył niemal tuszując odgłosy przekleństw i rozwijającej się szarpaniny.
Trzech mężczyzn trzymało kobietę za ręce gdy jeden oświetlał wszystko kamerą
telefonu. Ostatni zlizywał językiem lejącą się łzę po damskim policzku. Ciemna
włochata dłoń powoli przebijała się warstwy ubrania kiedy nagle głowa poleciała
do tyłu i z impetem zaryła o siedzenie.
Nagłe
osłupienie ogarnęło zgromadzonych kiedy Kordian stanął pośrodku małego
zbiegowiska.
-
Uciekaj na koniec składu – dziewczyna z dygoczącymi nogami dopiero teraz
zareagowała na polecenie. Wyswobodziła się z luźnego już uścisku i pomknęła w
wyznaczone miejsce.
Wagon
metra wjechał do tunelu. Wszystko spowiła ciemność.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz