sobota, 29 lipca 2017

Parafka Autora 8.Spider-Man Homecoming powiew świeżości w filmach Marvela


Filmowe uniwersum z pod znaku Marvel studios od lat rządzi letnim sezonem kinowym. Ich najnowszym odcinkiem już prawie dziesięcioletniej serii połączonych ze sobą produkcji jest Spider-Man: Homecoming. Dla mnie jest to ważna pozycja paru powodów. Po pierwsze Człowiek Pająk jest moim ulubionym super bohaterem, po drugie ekranowy świat Avengers i Strażników Galatkyki wydawał się być pusty bez przyjaznego pełzacza z sąsiedztwa. Teraz ta luka została wypełniona i co więcej, obecność młodocianego herosa wnosi nową jakość w nieco już skostniały schemat filmów o komiksowych bohaterach. 

Na przestrzeni lat wiele produkcji wpadało nieco w pułapkę trzech aktów. Na początku bohater przechodził przez genezę, potem długo, długo nic i wreszcie kulminacyjna walka, po której połowa, lub czasem całe miasto leżały w gruzach, a heros otrzepywał się z pyłu i stał w pozie gwiazdy rocka. Można powiedzieć, że twórcy bardzo skupili się na aspekcie "super" i zapomnieli chyba totalnie o drugim członie jakim jest "bohater". 

W przypadku kogoś takiego jak Spider-Man, który bo znudzenia powtarza sobie motto, że "wielka moc, to wielka odpowiedzialność" nie sposób zapomnieć o aspekcie heroizmu. W nowym, już szóstym filmie Człowiek Pająk stara się jak najbardziej udowodnić swoją wartość w oczach swego idola Iron Mana. Chce za wszelką cenę być jednym z Avengers, grać w lidze dorosłych, koncertować z Metallicą bohaterskich drużyn. Uważa, że coś mu się należy z racji posiadanych przez niego umiejętności i frustruje się kiedy tego nie dostaje. Jak typowy nastolatek buntuje się i próbuje działać na własną rękę z mniejszym lub większym skutkiem. 

Głównym wątkiem w komiksach ze Spider-Manem jest próba odnalezienia przez bohatera równowagi między życiem prywatnym a swoją super działalnością. W większości przypadków Pająkowi nie udaje się jej utrzymać i często wynikają dla niego problemy w sferze towarzyskiej i w relacjach z bliskimi. Ten aspekt jest czymś czego brakowało mi w filmowym uniwersum Marvela. Żadna z jego gwiazd nie ma zwykłego życia. Iron Man jest multimiliarderem, jego tożsamość jest całkowicie  jawna, żyje jak celebryta, Thor jest bogiem z odległego świata, Hulk wielkim zielonym stworem, Kapitan Ameryka życie prywatne miał w latach czterdziestych, a Black Widow jest byłą radziecką agentką. Nie są to specjalnie ludzie, których spotka się w kolejce po kawę, czy na zakupach w sklepie monopolowym. 

Spider-Man z kolei jest maluczki i broni sobie podobnych. To osoba, która się spóźni do pracy czy na zajęcia i zaoferuje głupią wymówkę, to ktoś komu brakuje na bilet autobusowy, facet lub kobieta, która tak samo jak my haruje od 8-16, a przy okazji zdarza mu się też ratować świat, bo wie, że może zdarzyć się tragedia jeśli będzie stał i nic nie robił. Nawet jego przeciwnicy nie są tyranami z kosmosu, ani nazistami. Często tak jak on sam otrzymali od losu wielki dar, tylko wykorzystują go perfidnie do własnych celów. 

Wszystkie te aspekty są obecne w Homecoming, czyniąc go moim zdaniem najlepszym filmem o Spider-Manie jaki do tej pory powstał. Byłem niepewny czy nie postawić go na równi z moim ulubionym obrazem, Spider-Man 2(2004), ale myślę, że fakt iż mamy pająka w świecie z innymi bohaterami i to, że twórcy doskonale połączyli akcję, humor, dramat i nieco opery mydlanej przeważa na korzyść nowego filmu. 

Jestem wyjątkowo podekscytowany jaka kinowa przyszłość czeka Człowieka Pająka. Liczę, że z biegiem lat i nowych produkcji pozwolą bohaterowi dorosnąć, skończyć szkołę zacząć studia cały czas rzucając mu świeżych super zbirów do walki ( nie chciałbym widzieć tych samych antagonistów, którzy byli w poprzednich seriach). Mam nadzieję, że ten powiew świeżości przyniesie więcej dobrych filmów. Bo koniec, końców, nie liczy się to czy ktoś jest za Marvelem, czy DC. Chodzi o to, że wszyscy chcemy oglądać dobre historie.   

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz